Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:



No właśnie...

Ostatnio zostałam zapytana przez pewną osobę, która psa nie posiada, Lucky'ego bardzo lubi, lecz psami się ogólnie nie interesuje - "Po co ty właściwie go szkolisz? Po co rzucasz mu frisbee, po co ćwiczysz dostawianie do nogi, do czego jest ci to potrzebne, nie wystarczy mu zwykły spacer, nie możesz z nim po prostu wyjść i iść nic nie robiąc?"




Na takie pytania nigdy nie wiem jak odpowiedzieć - dla mnie to jest tak naturalne i oczywiste, że aż dziwne że ktoś tego może nie rozumieć :) Jedna osoba zbiera znaczki, druga interesuje się samochodami i swój pojazd ciągle "ulepsza" i dba o niego, wydając nie rzadko dużo pieniędzy za coś, co ja uznałabym jako nieprzydatne, bo na samochodach nie znam się w ogóle... Kolejna interesuje się modą i kolekcjonuje ubrania i buty, wydając na nie fortunę. Lecz o ile zainteresowanie znaczkami, samochodami czy modą ludzie akceptują i rozumieją ("Fajnie że masz hobby/pasję!" - itd), tak przyznanie się do zainteresowania szkoleniem psa/psów jest przyjmowane często z niedowierzaniem, niezrozumieniem i zdziwieniem. No bo jak to tak szkolić psa?! Co w tym fajnego, ciekawego? Interesowanie się motoryzacją to pasja, hobby, wyrażanie siebie; interesowanie się szkoleniem psów to uczenie banalnych cyrkowych sztuczek które nie mają sensu - tak jest to postrzegane.

Fakt, dla obserwatora "z zewnątrz" bez sensu wydawać się może dłubanie nad prostym dostawianiem do nogi, ani to spektakularne, ani widowiskowe. Dla takiego człowieka jest to po prostu nudne. Ale to czasem detale decydują o wrażeniu ogólnym, i myślę że tu i zgodzą się z tym zarówno psiarze, jak i zapaleni kierowcy, którzy szukają wymarzonego auta, oraz osoby które interesują się modą i wykańczają swój strój odpowiednimi dodatkami.

Świadomość społeczeństwa o tym jak się powinno postępować z psem ("Pani pies to taki grzeczny i mądry, mój to gryzie meble i roznosi dom!" -"A ile pani z nim spaceruje, ile czasu mu poświęca?" -"Nooo, dwa spacerki dookoła bloku po 15 min mu wystarczą, na więcej nie mam czasu") jest bardzo niska. Mam wrażenie że i tak w ostatnich latach się to poprawiło, ale to nadal kropla w morzu... Ludzie nie zdają sobie sprawy, nie rozumieją że biorą pod dach żywą istotę, a nie kolejny mebel. Częstym widokiem jest pies na łańcuchu, przy budzie, smutny, opuszczony, sfrustrowany i zdany na siebie. Skoro człowiek nie jest w stanie zapewnić mu godnych warunków, podstaw niezbędnych do przyzwoitego psiego życia, to jak możemy wymagać od tych ludzi szkolenia, zrozumienia psiej psychiki, sygnałów uspokajających?

Wracając do tego nudnego dostawiania do nogi... Dla mnie praca z psem to olbrzymi relaks, sposób na spędzenie wolnego czasu, poznania także nowych ludzi. To niesamowita radość z każdego kroku do przodu, to uczenie pokory, cierpliwości, wyrozumiałości. W stosunku do psa, ale z przełożeniem na życie codzienne i na ludzi również. Praca z psem nie jest przewidywalna, nie można sobie wszystkiego zaprogramować, trzeba być elastycznym, dopasować się do danego dnia, bo bywają momenty gdzie twój idealny pies przestaje być idealny. Należy stale analizować, jak zrobić lepiej, szybciej; jak stworzyć więź opartą na wzajemnej relacji i nie stracić jej; jak utrzymać motywację i radość psa z pracy z nami, by ambicje i wygórowane wymagania nie przesłoniły nam oczu.

Pracowanie z psem to układanie puzzli, w dodatku takich bardzo małych, podobnych do siebie i z niepasującymi elementami. Ciężko jest je ułożyć, czasami biorąc do ręki jeden element wydaje nam się że będzie idealnie pasował do układanki, bo czym gdy go tam przykładamy do całości okazuje się że to była pomyłka, i trzeba szukać dalej. Potrzeba sporo pracy, by ułożyć obrazek z tych właściwych kawałków, odrzucając te zbędne. Ale gdy już je ułożymy, to efekty będą zdumiewające. Z psem też szuka się właściwej drogi, popełnia się błędy, które na szczęście w większości można naprawić, "odrzucając" to niepasujące i szukając nowego sposobu na znalezienie właściwego "puzzla".

Dla mnie uczenie Lakiego nowych rzeczy jest przyjemnością, patrzenie jak on myśli, kombinuje, jak wspólnymi siłami udaje nam się osiągnąć cel - te chwile są bezcenne. Robię to z pasji, nie z przymusu, tymczasem innym ciężko jest w to uwierzyć... Oczywiście nie należy się tym przejmować i trzeba robić swoje, w końcu to nasze życie, i to my o nim decydujemy - inni nie muszą nas rozumieć :) Ważne aby nasze psy nas rozumiały ;)


A dla Was czym jest praca z psem? I przywołując tytuł notki: po co to wszystko?





Kolejny wspólny rok za nami... Nie wiem dlaczego żyłam ciągle w przekonaniu że 11-ty jest w środę podczas gdy okazało się że wszystkie kalendarze w domu mówią o czwartku, no cóż, notka będzie w takim razie z lekkim wyprzedzeniem :) Lucky 11 października obchodzi swoje czwarte urodziny! Nie mam pojęcia kiedy to zleciało, kiedy minął ten czas, i kiedy z szczeniaczka, podrostka, młodego psiaka zrobił się Dorosły Pan Pies.
Szczegółowego podsumowania tym razem nie będzie, napiszę tylko że Lucky jest najlepszym psem jakiego mogłam sobie wymarzyć :) Jest genialny, jego drobne wady przyćmiewane są przez ogrom zalet, i żyje nam się razem naprawdę dobrze :) Jestem z niego bardzo dumna. Uwielbiam tego mądre oczy, rozmachany ogon, czujne uszy które wychwycą każdy mój ruch i każde moje słowo, uwielbiam jego wygląd i charakter :) Mój mały Przyjacielu bądź ze mną jak najdłużej!

Będzie za to filmik:


I trochę zdjęć ;) Tak było kiedyś... :)