Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:
O jeny jeny, jak dawno tu już nic nie pisałam!

Co u nas? 
Od września razem z Lucky'm i Avią mieszkamy w Gdańsku!

Poza tym - Lucky skończył 5 lat! Ten czas tak szybko leci... Żyj jak najdłużej w zdrowiu mój Mały Książę! Avia skończyła za to 7 miesięcy - kolejny szok! Mój mały papiś? Kuleczka? Puszek???


Zaczęłyśmy sobie flyballować:

Młoda jest torpedą. Ja jestem wobec niej mało obiektywna, ale pomykacz z niej naprawdę zacny!


Ma jedną wielką wadę, którą ciężko mi przyjąć do świadomości - USZY!!! No najgorzej po prostu :( Jedno stoi, drugie leży... nie tak miało być ;)


Byliśmy też w Poznaniu, na terenie Artefaktu odbyło się frizbowanie z Paulą! To moje drugie lekcje pobierane u Pauli, za pierwszym razem w Annówce doradzała mi i Lucky'emu, teraz czujnym okiem obserwowała Avię! Dostałyśmy wskazówki, pracujemy nad nimi i walczymy nad ogarnięciem! Potwierdziły się też moje obserwacje - młoda jest dzieciuchem jeszcze, niezwiązana, jeszcze 'luźna', także na razie jeszcze nie myślimy o frisbee (aczkolwiek jakieś dwa rzuty bardzo blisko mnie, prawie że z ręki złapała, ale nic poza tym).

Lucky na seminarium - obserwator :)


Trzy powyższe zdjęcia - fot. Martyna Rybak - dziękuję!

Co do charakteru czekolady ogólnie - jest taka jaka miała być, idealna, doskonała, nie za miękka nie za twarda, taka w sam raz pod moje oczekiwania i pod mój charakter. Dogaduje się z nią świetnie, jest skupiona na zadaniu, szybka, czasami wyłącza jej się musk przy zabawce, ale nie ma tragedii. Jest bardzo wokalna i wydaje przeróżne odgłosy, robi dziwne miny i jest takim wesołym dzieckiem wciąż. Baardzo przytulaśna i kochająca wszystkich ludzi (ale pracować chce najbardziej ze mną, z innymi różnie...).

Nie mam czasu na robienie nowych zdjęć, aparat kurzy się na półce, jak wracam z uczelni jest już ciemno... zaczynamy odliczanie do wiosny... jako że szybko robi się ciemno i jakiekolwiek treningi po ciemku są mało wykonalne, a border niewybiegany jest ciężkim tematem (szczególnie w przypadku tak temperamentnego Chochlika) znalazłam nowy sposób na wymęczenie bordera - bieganie!!! Biegamy sobie we dwie, krótkie dystanse i nie za szybko - w końcu obie zaczynamy ;) Bardzo nam się to podoba, tylko potrzebujemy jeszcze zgrać się :)

Dużo się dzieje,a czasu bardzo mało. Niemniej jednak postaram się pisać częściej, w przyszłym tygodniu wracamy też do domu do Lublina - będzie okazja do ponagrywania filmików i może w końcu uda mi się coś zmontować! :)