Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:

Po co to wszystko?



By   Karolina      12:10      Etykiety: , , ,  



No właśnie...

Ostatnio zostałam zapytana przez pewną osobę, która psa nie posiada, Lucky'ego bardzo lubi, lecz psami się ogólnie nie interesuje - "Po co ty właściwie go szkolisz? Po co rzucasz mu frisbee, po co ćwiczysz dostawianie do nogi, do czego jest ci to potrzebne, nie wystarczy mu zwykły spacer, nie możesz z nim po prostu wyjść i iść nic nie robiąc?"




Na takie pytania nigdy nie wiem jak odpowiedzieć - dla mnie to jest tak naturalne i oczywiste, że aż dziwne że ktoś tego może nie rozumieć :) Jedna osoba zbiera znaczki, druga interesuje się samochodami i swój pojazd ciągle "ulepsza" i dba o niego, wydając nie rzadko dużo pieniędzy za coś, co ja uznałabym jako nieprzydatne, bo na samochodach nie znam się w ogóle... Kolejna interesuje się modą i kolekcjonuje ubrania i buty, wydając na nie fortunę. Lecz o ile zainteresowanie znaczkami, samochodami czy modą ludzie akceptują i rozumieją ("Fajnie że masz hobby/pasję!" - itd), tak przyznanie się do zainteresowania szkoleniem psa/psów jest przyjmowane często z niedowierzaniem, niezrozumieniem i zdziwieniem. No bo jak to tak szkolić psa?! Co w tym fajnego, ciekawego? Interesowanie się motoryzacją to pasja, hobby, wyrażanie siebie; interesowanie się szkoleniem psów to uczenie banalnych cyrkowych sztuczek które nie mają sensu - tak jest to postrzegane.

Fakt, dla obserwatora "z zewnątrz" bez sensu wydawać się może dłubanie nad prostym dostawianiem do nogi, ani to spektakularne, ani widowiskowe. Dla takiego człowieka jest to po prostu nudne. Ale to czasem detale decydują o wrażeniu ogólnym, i myślę że tu i zgodzą się z tym zarówno psiarze, jak i zapaleni kierowcy, którzy szukają wymarzonego auta, oraz osoby które interesują się modą i wykańczają swój strój odpowiednimi dodatkami.

Świadomość społeczeństwa o tym jak się powinno postępować z psem ("Pani pies to taki grzeczny i mądry, mój to gryzie meble i roznosi dom!" -"A ile pani z nim spaceruje, ile czasu mu poświęca?" -"Nooo, dwa spacerki dookoła bloku po 15 min mu wystarczą, na więcej nie mam czasu") jest bardzo niska. Mam wrażenie że i tak w ostatnich latach się to poprawiło, ale to nadal kropla w morzu... Ludzie nie zdają sobie sprawy, nie rozumieją że biorą pod dach żywą istotę, a nie kolejny mebel. Częstym widokiem jest pies na łańcuchu, przy budzie, smutny, opuszczony, sfrustrowany i zdany na siebie. Skoro człowiek nie jest w stanie zapewnić mu godnych warunków, podstaw niezbędnych do przyzwoitego psiego życia, to jak możemy wymagać od tych ludzi szkolenia, zrozumienia psiej psychiki, sygnałów uspokajających?

Wracając do tego nudnego dostawiania do nogi... Dla mnie praca z psem to olbrzymi relaks, sposób na spędzenie wolnego czasu, poznania także nowych ludzi. To niesamowita radość z każdego kroku do przodu, to uczenie pokory, cierpliwości, wyrozumiałości. W stosunku do psa, ale z przełożeniem na życie codzienne i na ludzi również. Praca z psem nie jest przewidywalna, nie można sobie wszystkiego zaprogramować, trzeba być elastycznym, dopasować się do danego dnia, bo bywają momenty gdzie twój idealny pies przestaje być idealny. Należy stale analizować, jak zrobić lepiej, szybciej; jak stworzyć więź opartą na wzajemnej relacji i nie stracić jej; jak utrzymać motywację i radość psa z pracy z nami, by ambicje i wygórowane wymagania nie przesłoniły nam oczu.

Pracowanie z psem to układanie puzzli, w dodatku takich bardzo małych, podobnych do siebie i z niepasującymi elementami. Ciężko jest je ułożyć, czasami biorąc do ręki jeden element wydaje nam się że będzie idealnie pasował do układanki, bo czym gdy go tam przykładamy do całości okazuje się że to była pomyłka, i trzeba szukać dalej. Potrzeba sporo pracy, by ułożyć obrazek z tych właściwych kawałków, odrzucając te zbędne. Ale gdy już je ułożymy, to efekty będą zdumiewające. Z psem też szuka się właściwej drogi, popełnia się błędy, które na szczęście w większości można naprawić, "odrzucając" to niepasujące i szukając nowego sposobu na znalezienie właściwego "puzzla".

Dla mnie uczenie Lakiego nowych rzeczy jest przyjemnością, patrzenie jak on myśli, kombinuje, jak wspólnymi siłami udaje nam się osiągnąć cel - te chwile są bezcenne. Robię to z pasji, nie z przymusu, tymczasem innym ciężko jest w to uwierzyć... Oczywiście nie należy się tym przejmować i trzeba robić swoje, w końcu to nasze życie, i to my o nim decydujemy - inni nie muszą nas rozumieć :) Ważne aby nasze psy nas rozumiały ;)


A dla Was czym jest praca z psem? I przywołując tytuł notki: po co to wszystko?

About Karolina

Karolina i Avia

25 komentarzy :

  1. Mam podobną sytuację. W tym roku poszłam do gimnazjum i zaczęłam poznawać nowych ludzi. Chcąc, by znali mnie jako miłośnika psów, zawsze opowiadałam o swojej pasji. Spotkałam się z "więc ty naprawdę lubisz psy?" - odpowiadałam - "Ja je kocham". Spotykałam się z wymianą spojrzeń między koleżankami, które mówiły "Idiotka". Nie rusza mnie to. Debile, i tyle.
    Dzisiaj Loca na ogrodzie dostała głupawki i patrzyłam na nią ze śmiechem "Ależ ja mam głupiego psa :D". Praca z psem to poznawanie się nawzajem, a nie nagrywanie filmików i wstawianie ich na YT.
    Myślę w sposób podobny jak Ty - i tym się nie różnimy z innymi psiarzami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam ? U mojej kol. byłam psychicznie chora bo uważam psa za najlepszego przyjaciela .

      Usuń
  2. Też tak mam i na prawdę trudno odpowiedzieć na to pytanie . To po prostu pasja i dzięki temu poświęcamy więcej czasu psu i zbliżamy się do siebie . Raz koleżanka powiedziała mi , że ona kocha swojego psa takiego jakim jest i ona też nie potrzebuje męczyć go sztuczkami , po co ma go uczyć i do czego to ? . Ludzie tego nie rozumieją ... Też kocham psa takim jakim jest , ale te szkolenie sprawia życie ciekawszym i jest w tym coś .

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wyobrażam sobie jak można nie pracować z psem. Szkolenie psów to moja pasja. Sposób na życie, coś co zajmuje mój umysł całkowicie i odrywa od problemów. Sposób na zwiększenie więzi między mną a Lakim.
    Nie spotkałam się póki ze zdziwioną postawą kogoś postronnego na to, że robię coś z psem. Chociaż raz miałam pewną zabawną sytuację:
    Ćwiczyłam z moim psem wchodzenie tyłem po schodach. Podeszła jakaś dziewczynka i się mnie pyta:
    -Sama go szkolisz?
    -Tak- odpowiadam
    -I on się ciebie słucha??!- odparła z wielkim zdziwieniem :)

    Odpowiadając na pytanie zadane na końcu: dla przyjemności naszej, naszego psa oraz dla wzmocnienia więzi między nami a psim partnerem :)
    Pozdarwiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie praca z moimi psami jest pasją, realizowaniem siebie, sposobem na życie. Ale też sposobem na odskoczenie od szarej codzienności, urozmaiceniem mojego życia. Chcę ciągle rozwijać moją pasję, uczyć moje psy nowych rzeczy, osiągać małe sukcesy. Nie potrafię teraz sobie wyobrazić jak można mieć psa i nic z nim nie robić. Tak po prostu wyprowadzać go na spacery, ale nic na nich nie robić. Nic psa nie uczyć, nic z nim nie ćwiczyć itd. Ja już tak się w to wciągnęłam, że nie mogłabym bez tego żyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj :) Dla mnie praca z psem to sposób na życie,zauważyłam w postach tą samą odpowiedź,nie chciałam się powtarzać.Czytając posta pomyślałam,że to właśnie sposób na życie,na spędzanie każdej wolnej chwili.To pasja i miłość oczywiście wzajemna z własnym psem.Czasem to jest niesamowite jak mysię z Goldim rozumiemy,jakby czytał mi w myślach :) Ostatnio mnie zachwyca swoją mądrością to niesamowite,że takie zwierzątko jest tak mądre :) Po co mi to? No więc Goldi kocha wykonywać sztuczki jak pisałaś nie z przymusu.Widać uśmiech na jego pyszczku :) Nie robię tego by umiał jak najwięcej sztuczek,tylko poprzez to poprawiamy między sobą relacje,poznajemy się :)Ciężko czegoś nauczyć psa,ale jeśli nam wyjdzie,pies powtórzy sztuczkę to ta radość z tego,że choć były trudności przezwyciężyliśmy je :)Dzięki pracy z psem lepiej się dogadujemy :)Zaskakuje mnie każdego dnia,nie wyobrażam sobie teraz wszystko rzucić i przestać pracować z psem, przestać interesować się weterynarią,psami itp. to po prostu odpoczynek po szkole,dniu,zmęczeniu.Przylatuje do mnie kochana ruda mordka i po jego oczach widać,że prosi bym się z nim pobawiła na dworze :) Kocham psy i nie zamierzam z mojej pasji zrezygnować.Dzięki Goldusiowi uczę się odpowiedzialności i nowych rozwiązań w różnych sytuacjach,on zmienił moje życie zamiast siedzieć na komputerze itp. to bawię się z nim :)Kocham go,dalej będziemy pracować,bo to sprawia mu przyjemność :)Pozdrawiamy:Ewa,Goldi i Ivo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie kiedyś przy przejściu dla pieszych zaczepiła pani, będąca pod dużym wrażeniem moich psów (2 z 3, jakby zobaczyła trzecią furiatkę to chyba nie byłaby taka zachwycona, ale Nikiś to zupełnie inny temat, więc sobie daruję opowieść o niej :)). Dlaczego była pod wrażeniem? Bo na komendę siad oba klapnęły tyłkami o ziemię i grzecznie czekały na zielone. A kiedy się zapaliło, nie szarpnęły tylko ruszyły powoli nie ciągnąc na smyczy.
    "oh jakie one grzeczne". Same z siebie takie grzeczne nie były ;))

    Generalnie jestem uznawana za szurniętą dziewczynę, ekoświrkę, psiarza i takie tam. Jedni lubią pomarańcze, inni jak im nogi śmierdzą, ja tam wolę być uznawana za wariatkę, ale za to szczęśliwa dzięki temu co robię.

    Poznałam kiedyś chłopca, chyba zawsze będę przytaczać tę historię, bo jest przekomiczna, który chyba miał aspirację na to, żeby być kimś więcej, który nie lubił zwierząt. Kiedy szliśmy ulicą, zobaczyłam psa, siedzącego przed sklepem i jak to ja, radośnie wyraziłam swoje uwielbienie dla zwierząt, co on skwitował krótkim tekstem, po którym zapadła miażdżąca cisza: nie lubię psów. Zreflektowawszy się po chwili, stwierdził, że oopps, przecież Ty musisz lubić zwierzęta, skoro jesteś na weterynarii. Kolejnego spotkania nie było (swoją drogą jeśli to czytasz, to pozdrawiam cię serdecznie :D).

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog i bardzo dobre pytanie =) Oczywiście dla mnie praca z psem to zabawa i ciekawość do jakich rzeczy może posunąć się mój pies. A jest to mi po to że by w przyszłości nie mieć z nim problemów z zachowaniem i żeby wzmocnić naszą więź. Dlatego tęż nie rozumiem takich ludzi co zadawają takie głupie pytania!

    Zapraszam do mnie http://everydaybeny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Amen.

    -------------------

    Ja się czasami zastanawiam po co mi to wszystko? Po co mi pies? po co ja cokolwiek z nim robię? Mogę sobie przecież znaleźć inną, dowolną pasje, a ja uparcie pracuje i pracuje z tym psem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Tak już jest, i choć bym chciała nie umiem z tym skończyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak tak, też często sobie zadaję to pytanie ;) Nie mogłam znaczków zbierać tylko te psy i psy? hmm ;)

      Usuń
  9. Dla mnie również szkolenie,spacerowanie ,pielęgnowanie itd . jest rzeczą naturalną ,oczywistą . Ciężko mi odpowiedzieć na te pytanie ,ale wiem ,że mojej pasji ,czyli psy ,nie zamieniłabym na żadną inną ! Nie wyobrażam sobie innego życia ,takiego kiedy nie pracowałabym ,nie szkoliłabym i nie robiła mnóstwo rzeczy ,które są dla mnie codziennością ,ciężko mi sobie to wyobrazić i wiem ,że nie mogłabym tak żyć .
    Pozdrawiam,Ala i Czika .

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję Wam wszystkim za odzew! :) Przeczytałam wszystko uważnie i mam bardzo podobne spostrzeżenia :) Uff, czyli nie jestem sama w swojej 'inności' ;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam tak samo. Ludzie pytają mnie po co to robię? Przecież szkoła ważniejsza, a nie jakiś tam pies...Ale to nie jest zwykły pies. To przyjaciel bez względu na wszystko, a to co z nim robię to pasja...ulubione zajęcie i tak jak Ty uważam, że nie wyobrażam sobie życia bez pracy z psem:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak byłam młodsza i mówiłam, że interesuję się kynologią (pamiętam, że to była lekcja z nową nauczycielką, która chciała się czegoś o nas dowiedzieć i każdy mówił coś o sobie), to zostałam wyśmiana ;). Było to trochę przykre, bo nie rozumiałam, dlaczego niektórzy tak zareagowali, a ktoś kto lubił piłkę nożną czy muzykę był odebrany w zwyczajny sposób. Przez to długo nie przyznawałam się do swojego hobby, żeby być lepiej postrzeganą przez innych. Nie wiem co może być zabawnego w tym, że ktoś zajmuje się szkoleniem psów, że interesuje się genetyką, może to kwestia dojrzałości i umiejętności spojrzenia w odpowiedni sposób na kogoś, kto ma nietypowe pasje? Bo jednak trzeba przyznać, że niewiele osób pasjonuje się psami mimo, że posiada je bardzo wiele osób. Jeździsz konno? WOW! Uprawiasz z psem agility? Co to w ogóle jest? A jak zaczynasz wyjaśniać to ktoś albo uznaje cię za wariata, który nie ma co ze sobą zrobić albo dopytują z zaciekawieniem - to akurat zdarza się najrzadziej i zawsze (miło) mnie zaskakuje ;).

    Przyznam, że nadal czuję pewien dystans, kiedy opowiadam o swoich zainteresowaniach, ale teraz większość osób raczej bardzo pozytywnie odbiera to, o czym opowiadam. Nie przypominam sobie kiedy ostatnio ktoś powiedział, że męczę psa sztuczkami albo po co w ogóle zawracam sobie tym głowę, większość nie potrafi zrozumieć, że chce mi się jechać z psem na zwykły spacer 20km w jedną stronę ;).

    Podejrzewam, że im bardziej popularne będą inne aktywności z psem niż spacerek dookoła bloku, to postrzeganie takiego hobby przez ludzi też będzie się zmieniać. Pewnie jeszcze dużo czasu minie, ale zmierzamy chyba w dobrym kierunku.

    A co do męczenia psa sztuczkami, to od razu przypomina mi się reakcja jury w naszej edycji "Mam talent", eh... I pomyśleć, że jedną z niemieckich edycji wygrał team człowiek i pies ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalia, jakbym czytała o sobie! ;)

      Ale właśnie, w sumie to dziwne że np. jeżdżenie konno już jest zupełnie inaczej postrzegane (nie jest dla ludzi czymś dziwnym), a zajmowanie się psami, które są bliższe przeciętnemu Kowalskiemu, więcej ludzi ma z nimi do czynienia i mimo to jest to dla nich nietypowe i niecodzienne i zawsze jest zdziwienie...

      A co do agility, to już inna historia... wytłumacz przeciętnej osobie która się tym nie interesuje na czym ten sport polega? No tak w skrócie na tym aby pokonywał przeszkody, tunele, hopki w odpowiedniej kolejności prowadzony przez człowieka. Ludzie zazwyczaj wtedy mówią coś w stylu "Aha, faajnie." ale z takim przekonaniem, że czuję te ich myśli 'Ją do końca pogrzało?' ;) No może z samego opisu nie wygląda to na mega trudny czy wymagający sport, ludzie pewnie sobie wyobrażają naprowadzanie za rączkę przez każdą przeszkodę, zapewne mało kto widział agility chociażby na filmiku na wysokim poziomie gdzie ta technika, precyzja itd jest jednak potrzebna i nie jest to takie proste ;) Dlatego ja też nie zawszę mam ochotę i potrzebę przyznawać się każdemu o tych zainteresowaniach, bo i też nie umiem sensownie odpowiedzieć na pytanie "Dlaczego to robisz?" aby przekonać tą drugą osobę. Jeszcze jak ktoś ma swoją pasję to łatwiej jest mu zrozumieć czyjąś, ale jak ktoś jest pozbawiony jakichkolwiek zainteresowań to nie zrozumie za nic... :/

      Co do Mam Talent to szkoda się wypowiadać, bo te "gwiazdy" są oderwane od świata realnego ;) Przeszliby się raz do schroniska to zobaczyliby co TAK NAPRAWDĘ znaczy smutny, nieszczęśliwy pies. A tak to zobaczą psa który coś umie, macha przy tym ogonem, widać że nie jest zmuszany, no ale przecież na pewno ktoś się nad nim znęca, obrońcy praw zwierząt się znaleźli. Szkoda tylko że to ich gadanie nie przekłada się na czyny i realną pomoc tym naprawdę potrzebującym, bo pogadać i poużalać się to sobie można...

      Usuń
    2. Może to kwestia (znów, eh...) niewiedzy? Jazda konna, czy posiadanie własnego konia to dość duże koszta, nie każdy może sobie na to pozwolić, a osoby bardziej zamożne są na ogół poważniej postrzegane (takie czasy, że światem rządzi pieniądz). Wyścigi konne były/są czymś elitarnym, konie z Janowa Podlaskiego itd. A pies? Psa może mieć każdy (niestety, bo są tacy, co nawet muchy nie powinni mieć pod własnym dachem), więc to nic nadzwyczajnego. Dopiero jak zaczynamy bardziej się zagłębiać, to okazuje się, że to wszystko wcale nie przychodzi tak łatwo i czasami wymaga wielu wyrzeczeń, opłacanie składek, zawodów, seminariów, dojazdy etc.

      Zauważyłam, że jak już mówię o tym co robię z psami, to ludzie zaczynają lepiej to postrzegać, kiedy wspominam, że trenuję w klubie ("wow! to są takie kluby? a dużo tego jest w Polsce?"), jeżdżę na zawody (moja nieco zakręcona koleżanka opowiada wszystkim, że regularnie startuję i odnoszę nawet jakieś sukcesy xD) albo byłam na seminarium (to na początku kojarzy się z jakimś zakonem, haha) u kogoś, kto ma takie i siakie osiągnięcia. Często wspominam jeszcze, że sporty kynologiczne robią się coraz popularniejsze, ale to nadal nie to samo co za granicą, gdzie jakieś zawody można normalnie obejrzeć w TV. No i oczywiście dodaję, że mam nadzieję, że będziemy nadal iść w tym kierunku i w końcu ludzie zaczną bardziej ogarniać.

      Też zauważyłam, że łatwiej dogadać się z kimś, kto też ma jakąś pasję, może być zupełnie różna od naszej, ale łatwiej jest tej osobie nas zrozumieć. Ktoś bez żadnego hobby nie pojmie sensu uczenia sztuczek, gry na jakimś instrumencie czy czymkolwiek innym. I prawdę mówiąc zawsze jest mi szkoda takich ludzi, bo nie wiedzą co tracą ;).

      Usuń
    3. Masz rację, poza tym niektórzy ludzie chyba myślą że co to jest za sztuka nauczyć psa czegoś, w końcu ich Pimpek umie siad i daj łapę, więc oni też znają się na szkoleniu ;D

      Ja jak mówię że trenuję z Lucky'm to ZAWSZE pada pytanie czy jeździmy na zawody ;) No i zawsze odpowiadam, że nie, ale może kiedyś... tak więc nie jestem aż tak przekonywująca chyba jak Ty, skoro nie startuję ze swoim psem, może gdybym miała jakieś starty za sobą to inaczej by to wyglądało :P

      Tak tak! Dlatego ja uwielbiam ludzi którzy mają pasje, swoje hobby, nieważne co to jest, czy popularne czy nietypowe, ale takie osoby zawsze mają swoje cele, marzenia i dążą do tego :) A osoby które się niczym nie interesują to hmm... nawet ciężko mi sobie wyobrazić jak można tak żyć...

      Usuń
  13. Zgadzam się z Natalią.

    Ja raczej nie opowiadam o swojej pasji do psów, bo wiem że mnie wyśmieją. Kiedy powiedziałam koleżance o tym zaczęła się śmiać i powiedziała "Czyli w przyszłości zostaniesz leśniczym" -,-

    OdpowiedzUsuń
  14. świetna notka ! czekam na kolejne posty :)
    + mogłabyś powiedziec jaki masz aparat i obiektyw(y) ? proszę ;)
    masz świetne zdjęcia ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja mówię o swojej psiej pasji i byłam przez jakiś czas trochę wyśmiewana, ale w końcu im się to znudziło. Albo jak powiedziałam jak się nazywa magazyn który czytam (przyjaciel pies). Mieli radochę :9 Teraz już wiem że trzeba być prawdziwym i szczerym, bo w sumie co cię obchodzi zdanie innych w takiej głupocie? Dla mnie praca z psem to przyszły sposób na życie, przerwa w tym całym chaotycznym świecie, czas spędzony z przyjacielem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Karooo, zostałaś przeze mnie otagowana :) <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Po co pracuję z psem? Bo dla mnie to jedyny sposób, żeby z nim normalnie żyć :) Praca nad wszelkimi problemami przerodziła się w silną więź, z czego jestem bardzo dumna. I jakiś czas temu przestałam się przejmować, co myślą o tym inni... Jedni lubią ogórki, a inni ogrodnika córki ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja gdy ćwiczę z Vegą raczej spotykam się z pozytywnymi reakcjami ludzi. O ile nie są to osoby, które widzą świat w sposób: pies = kupa, śmiecie, zło, bo ci najczęściej machają rękami i mówią o straży miejskiej ;) . Swojego czasu regularnie ćwiczyłam przy dużych terenach rekreacyjnych, nie było dnia, żeby ktoś nas nie oglądał, a nic spektakularnego nie robiłyśmy, bo ja jakoś zacięcia do sztuczek nie mam.
    Zwykle też z pozytywną reakcją publiczności spotykają się pokazy psów i pogadanki. W lato gdy byłam na obozie miałam okazję poprowadzić pogadankę na temat psów dla dzieciaków w różnym wieku - było w nich dużo zapału, ale też jakieś pojęcie o psach, fakt że większe byłoby gdyby je usystematyzować i ukierunkować, ale narzekać nie można.

    A jeśli chodzi o to czemu to robię? Bo lubię i bo pies to lubi.

    Nieco przeraża mnie jednak to o czym piszecie - wyśmiewanie, piętnowanie - to chyba jest jednak prawda, że teraz to już inna "epoka" niż ta, w której ja byłam młodsza. Smutne to i wcale nie dlatego, że mogłabym poczuć się stara :( .

    OdpowiedzUsuń
  19. Już widzę że blog mi się będzie podobał ^.^
    Czytam i czytam,bardzo ciekawie piszesz.
    Co do posta - dla mnie praca z psem to po prostu przyjemność,pasja.
    A co do Twojej Lucky - jest naprawdę śliczną Yorką,taką kruszynką drobniutką.
    Dobrze że coś z nią ćwiczysz itd. bardzo mi się podoba! :)
    Pozdrawiamy - Karolina,Bacuś i reszta bandy ;)

    www.bernenczykbacus.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Komentarze do postów starszych niż tydzień są moderowane.