W poprzednim wpisie wspominałam o zdrowotnych perypetiach, a także o obawie co dalej z Aviczem. Jesteśmy po badaniu kontrolnym u dr n. wet. M. Garncarz.
Na samo badanie umówiłam się telefonicznie około tygodnia wcześniej. Bardzo miła Pani z recepcji poinformowała nas co i jak - pozostało tylko czekać na godzinę zero.
Gdy dotarliśmy na miejsce całe moje ciało drżało ze stresu... Avia została zważona (13.1 kg - po nadprogramowym tłuszczyku ani śladu!), następnie zostaliśmy zaproszeni do gabinetu Pani Doktor. Zarówno ona jak i jej asystentka były bardzo miłe, z rewelacyjnym podejściem do zwierząt, zrobiły dokładny wywiad, wygłaskały Avicza, po badaniu dały smaczka - podejście najwyższej klasy, pełen profesjonalizm!
Po kontrolnym obmacaniu zaczęło się właściwe badanie. Długa cisza, skupienie; ja trzymam Chochlika i odchodzę od zmysłów, Pani Doktor ani słowa. W milczeniu obserwowała uważnie monitorek, z którego ja nie rozumiałam nic. Źle, dobrze? Dobrze, źle?
Sama Avia chociaż trochę zestresowana nową dziwną sytuacją, zniosła badanie bardzo dzielnie! Położyła pyszczek na moim ramieniu i dała ze sobą zrobić wszystko :) Jest kochana i bezproblemowa pod tym względem.
Co mnie rozbawiło, Pani Garncarz naśladowała też kota, był to jakiś element badania - ja byłam święcie przekonana, że "miauknięcia" są puszczane za pomocą jakiegoś przycisku z nagrania, dopiero mój chłopak również obecny w gabinecie uświadomił mnie potem, że to Pani Doktor tak realistycznie naśladowała te odgłosy ;) To tylko najlepiej pokazuje w jakim byłam stresie, że nie kojarzyłam co się dookoła dzieje! ;) Zdrowie Avii jest dla mnie najważniejsze i zawsze bardzo przeżywam wszelkie wizyty u lekarzy.
Ostateczna diagnoza: serce wolne od wad wrodzonych, brak przeciwwskazań do krycia, ale jeśli się zdecydujemy, to musimy ponownie powtórzyć badanie ze względu na rodzinne predyspozycje.
Na razie najważniejsze dla nas jest to, że możemy nadal biegać za dekielkami, pląsać po plaży i ścigać się z wiatrem w lesie :)
Kamień z serca!
Gdy dotarliśmy na miejsce całe moje ciało drżało ze stresu... Avia została zważona (13.1 kg - po nadprogramowym tłuszczyku ani śladu!), następnie zostaliśmy zaproszeni do gabinetu Pani Doktor. Zarówno ona jak i jej asystentka były bardzo miłe, z rewelacyjnym podejściem do zwierząt, zrobiły dokładny wywiad, wygłaskały Avicza, po badaniu dały smaczka - podejście najwyższej klasy, pełen profesjonalizm!
Po kontrolnym obmacaniu zaczęło się właściwe badanie. Długa cisza, skupienie; ja trzymam Chochlika i odchodzę od zmysłów, Pani Doktor ani słowa. W milczeniu obserwowała uważnie monitorek, z którego ja nie rozumiałam nic. Źle, dobrze? Dobrze, źle?
Sama Avia chociaż trochę zestresowana nową dziwną sytuacją, zniosła badanie bardzo dzielnie! Położyła pyszczek na moim ramieniu i dała ze sobą zrobić wszystko :) Jest kochana i bezproblemowa pod tym względem.
Co mnie rozbawiło, Pani Garncarz naśladowała też kota, był to jakiś element badania - ja byłam święcie przekonana, że "miauknięcia" są puszczane za pomocą jakiegoś przycisku z nagrania, dopiero mój chłopak również obecny w gabinecie uświadomił mnie potem, że to Pani Doktor tak realistycznie naśladowała te odgłosy ;) To tylko najlepiej pokazuje w jakim byłam stresie, że nie kojarzyłam co się dookoła dzieje! ;) Zdrowie Avii jest dla mnie najważniejsze i zawsze bardzo przeżywam wszelkie wizyty u lekarzy.
Ostateczna diagnoza: serce wolne od wad wrodzonych, brak przeciwwskazań do krycia, ale jeśli się zdecydujemy, to musimy ponownie powtórzyć badanie ze względu na rodzinne predyspozycje.
Na razie najważniejsze dla nas jest to, że możemy nadal biegać za dekielkami, pląsać po plaży i ścigać się z wiatrem w lesie :)
Kamień z serca!
Całe szczęście! :) A zamierzasz ją kryć kiedyś?
OdpowiedzUsuńJeśli badania wyjdą zadowalająco, to tak.
UsuńŚwietnie, gratulacje! :)
OdpowiedzUsuńŚwietna wiadomość :)
OdpowiedzUsuńUfff, kamień z serca!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za zdrowie Avii i wszystkich jej krewniaków. ;) Mam jeszcze takie jedno, nieśmiałe pytanie- czy mogłabym się dowiedzieć, jak nazywa się ów Chochlikowy wujek? Ostatnio interesuję się kwestią zdrowia u border collie i bardzo zasmucił mnie los biednego psiaka. :(
Pozdrówka.