Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:



W poprzedniej notce pojawił się link do obiecanego filmiku - można oglądać ;)
fot. Paula Gumińska

Lucky nie lubił się szarpać. Nie uczyłam go tego jak był mały, ponieważ nie wiedziałam wtedy, że w ten sposób też można nagradzać psa. Ogólnie zabawki przynosi, zależy to jeszcze od miejsca, ilości powtórzeń, atrakcyjności zabawki, jego dobrej woli ;) - potrafi bardzo ładnie pracować, potrafi mnie olewać, jak to on ;) Ale skoro szarpać się nie szarpie, to czym go w takim razie nagradzać? Oczywiście jedzeniem, które on uwielbia! Nagradzanie jedzeniem nie zawsze się jednak sprawdza i nie w każdej sytuacji jest możliwe. 
Słyszałam też od kilku osób, że lepiej żeby pies bawił się za jedzenie, niż ma się nie bawić wcale. Zgadzam się z tym, chociaż nie poddaje się i próbuję przekonać jednak psa, że szarpanie to super zabawa!
Tak jak pisałam wcześniej, Lucky się nie szarpał. Zastanawiałam się, jak go tego nauczyć. Pewnego dnia, gdy dawałam Lakiemu gryzaka bucika (coś takiego: klik), wpadłam na pomysł, że można ten gryzak "rozplątać" i spróbować się poszarpać jedną częścią z Lakim. Jako że jest to coś jadalnego, nie muszę mówić że Lucky się tym zainteresował :) Jak chwycił to nie chciał puścić, szarpał się z zawziętością - czyli wniosek jest jeden: on umie się szarpać :) Tylko potrzeba mu motywacji, oraz pokazania że szarpakiem też się da, i mimo że to nie jest jedzenie to nic nie stoi na przeszkodzie aby się tym zainteresować ;) Zaczęliśmy robić więc tak, że za każde dotknięcie/pociągnięcie/szarpnięcie szarpakiem Lucky dostawał smaczka. Nie byłam za bardzo systematyczna w ćwiczeniu tego, bo w międzyczasie przepracowywaliśmy też inne rzeczy... Ale to co udało nam się osiągnąć, to już jakiś postęp. Jeszcze długa droga przed nami, bo przydałoby się wypracować to szarpanie w innych warunkach niż znane mu doskonale miejsca, ale powoli będziemy do tego dążyć.
Oto filmik pokazujący mniej więcej jak to wyglądało i wygląda:


Jest o wiele lepiej, chociaż nie ma co ukrywać, że jedzenie jest NAJ. Może kiedyś uda nam się dojść do odpowiedniej równowagi pomiędzy zabawką a jedzeniem...




Coś więcej wkrótce ;)

Był york obediencowy, więc tym razem zmieniamy tematykę na bardziej dynamiczną, czyli agility :)
Pierwsze nasze seminarium z tej dziedziny psiego sportu, no i w ogóle agility za długo nie ćwiczyliśmy, więc byliśmy całkiem zieloni :) Pomijając początek gdzie Lucky totalnie mnie olał, każde kolejne wejście było coraz lepsze pod względem jego zaangażowania. Ja natomiast uczyłam się mega długich torków, handlingu, zmian i tego typu rzeczy.
W agi to my wymiatać nie będziemy, biorąc predyspozycje Lakiego powinnam pomyśleć raczej o tropieniu ;) Co nie zmienia faktu że było baaardzo fajnie! :D A Iwonę dopisujemy do naszej prywatnej listy "trenerów, u których na pewno jeszcze kiedyś zawitamy" :)




Szczurek potrafi LATAĆ :))

Za piękne zdjęcia dziękujemy Uli i Bartkowi :)