Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:
A więc, oficjalnie dołączamy do grona wykastrowanych (a może wysterylizowanych? - tak mamy zapisane w książeczce...) psów ;)

Dzisiaj byliśmy na zabiegu - wszystko dobrze poszło; pół godzinki i po sprawie...
Najgorszy był powrót do domu bo w busie pies zaczął się wybudzać z narkozy i strasznie się miotał i ślinił - nieciekawy widok... w domu zwrócił kilka razy, pozataczał się trochę po pokoju, i poszedł spać.
Co jakiś czas się budzi i zagląda do rany, przez co muszę go ciągle pilnować. Już nie mogę się doczekać aż rana się zagoi, bo teraz martwię się żeby jej sobie nie rozwalił (wiem, pewnie niepotrzebnie, ale on się tak kręci, wierci, rusza, że naprawdę się martwię). Oprócz tego Lucky miał czyszczone zęby, bo kamień mu się odkłada...
Co mnie podłamuje trochę, bo jednak to młody pies, a już ma z tym problemy...


Strasznie się cieszę że mamy już to za sobą :) Będzie już z głowy! 



P.S. Bardzo mnie ciekawi, czy zmieni się jego zachowanie, a jeśli tak, to w jaki sposób :) Pokładam ogrrrromną nadzieję w tym, że przestanie tak namiętnie obsikiwać wszystko na dworze co choć trochę wystaje pionowo ponad ziemię... Na tym mi najbardziej zależy, bo te jego maniakalne znaczenie terenu bywa uciążliwe. Zobaczymy czy się to zmieni...
Nareszcie, nareszcie, nareszcie!!! :)






Z reguły Lucky budzi pozytywne odczucia wśród innych osób - niektórzy kiedy nas mijają przejdą obojętnie (to pewnie nie-psiarze ;) ), ci bardziej nieśmiali tylko się uśmiechną na widok Lucky'ego, a co odważniejsi zagadują mnie pytając najczęściej:
"co to za rasa?",
"jak się nazywa?",
"gdzie go Pani kupiła?"
"ile kosztował?" itp.





Zdarzają się jeszcze "luźne komentarze", które też można podzielić na kilka grup:
  • tiutiające
np. "jaki śliczny piesek", "jaki on słodki", "jaki on malutki",
  • współczujące
np. "o jenyyy a temu pieskowi nie jest zimno? powinna mu pani założyć ubranko!"  albo "a tego pieska to nie powinno się na rękach nosić? on taki malutki, widać że zmęczony już tym chodzeniem" , "ale on jest chudy!"
  • w założeniu autora śmieszne 
np. "oj, jaka bestia z niego", "ale brodacz!", "ale wielki pies", "nie ugryzie mnie chociaż?"
(na początku może to i było zabawne, ale jak się słyszy tekst o gryzieniu niemal na każdym spacerze to zaczyna to być irytujące...)
Tak jak obiecałam - dorzucam kilka zdjęć z wystawy.



W czasie kiedy fotografowałam inne psy, Lakusiowy był poddany próbie - po raz pierwszy został wpakowany w transporter pożyczony chwilowo od znajomej yorkowej hodowczyni (u której też się gościliśmy w namiocie - za co serdecznie dziękujemy! :) ). Lucky swojego kontenerka nie ma, więc nie był nigdy przyzwyczajany do siedzenia w takim ciasnym "pudełku". O dziwo, test zdał na 5-tkę. Grzecznie leżał i obserwował otoczenie, nie próbował się wydostać i chyba nawet nie panikował za bardzo gdy zniknęłam mu z oczu. Później gdy wróciłam z ringu na chwilę do namiotu to zaczął szczekać żebym go wypuściła, ale jako że go zignorowałam, dał sobie spokój. Ogólnie, to myślę że on był w szoku - lekko go zamurowało i nie wiedział jak ma się zachować - więc siedział cicho ;)



 Lucky i jego kolega Mailo:

... tudzież "wsiąść do pociągu byle jakiego".

Dzisiaj mieliśmy wyjątkowo fajny, a zarazem ciężki dzień. Byliśmy na wystawie psów rasowych w Lublinie.

Zacznijmy od początku...
Pobudka 6.50.
Pani (czyt. ja) zaczyna się zbierać, ubierać, wybierać, podczas gdy pies smacznie sobie śpi. Niestety, ktoś (czyt. ja) postanowił przerwać mu tą jakże przyjemną czynność, i tak o 7.30 wyjechaliśmy na dworzec PKP. Kupiliśmy bilety dla jednego ludzia (czyt. mnie) i jednego psa, oraz na drogę powrotną.
I tu pierwsze schody... W dosłownym tego słowa znaczeniu. Ciemny tunel w dół, do którego trzeba zejść po mrocznych schodach aby dostać się na peron okazał się barierą trudną do pokonania (dla psa, rzecz jasna). Jakoś się udało, ufff.
 Czekamy na pociąg. Ten nadjeżdża, pakujemy się więc, siadamy w przedziale i jedziemy :)




Pies bardzo zaciekawiony, lekko niepewny, bo to nowa sytuacja, ale jednak miłość do podróżowania jest silniejsza. Zaczyna wyglądać przez okno i podziwiać widoki... Gdy przychodzi Pan Kontroler, Lucky udaje grzecznego, słitaśnego, bezbronnego psa, tak więc koniec końców sprawdzone zostały tylko bilety, o kaganiec nikt nie krzyczał, ufff ;)

Właściwie większość drogi spędziliśmy w takiej pozycji:


Wkrótce dojechaliśmy na miejsce - Lublin wita nas!


Trochę bałam się, czy uda mi się dojść na teren wystawy, ale daliśmy radę :)
I teraz akcja zaczyna się rozwijać...

Chciałam wziąć Lakiego na tą wystawę. Ot tak, raz, żeby spróbować, żeby zobaczyć, żeby się przekonać...
Zły pomysł to to nie był, lecz jak zwykle, różowo też nie było. I jak zwykle mam masę przemyśleń...

1. Zacznijmy od tych lepszych stron - Lucky miał chyba taką socjalkę pierwszy raz w życiu. Od małego bywał w tłumach, tam gdzie zgiełk i gwar - dla niego to nic nowego, ale: nie dość że po raz pierwszy jechał pociągiem, chodził w ciemnych tunelach na dworcu itp, po raz pierwszy był tak daleko od domu (chociaż pewnie nie zdawał sobie do końca z tego sprawy ;)), to po raz pierwszy widział taką wielką ilość psów. Tak więc był to dzień mnóstwa wrażeń i "pierwszych razów".
2. Ludzie. Lucky był głaskany, tulony, wołany niezliczoną ilość razy. Naprawdę, tabuny dzieci i dorosłych nadciągały co raz do nas, czasami nawet nie chcąc się odczepić i łażąc za nami. Jakiś starszy pan stwierdził że Lucky jest najładniejszy z pośród yorków z całej wystawy i gdyby on był sędzią to Lucky by wygrał, z kolei inna pani wprost nie mogła wyjść z podziwu jaką Lucky ma piękną fryzurę, zaczęła pytać gdzie ja go strzygę, a gdy ja z szerokim uśmiechem na twarzy powiedziałam że sama go obcinam, pani stwierdziła że powinnam na tym zarabiać. Ha ha, widocznie strzyżenie drogą maszynką dla psów jest przereklamowane - nie ma to jak niezawodne, tanie i praktyczne nożyczki do papieru :D

I tu przejdziemy do negatywów.

Wniosek prosty: masa pracy przed nami. Lucky, pokazał dobitnie na co go stać. Nie wiem od czego to zależało, ale zdarzyło mu się burknąć na innego psa. Jestem tym bardzo podłamana, gdyż kiedyś to było nie do pomyślenia. Nie wiem skąd mój pies zrobił się taki cięty (tak, to doskonale pasujące słowo!), nie wiem dlaczego tak jest, co ja zrobiłam nie tak, co zepsułam - w każdym bądź razie nie czuję się z tym dobrze i będę to chciała zmienić. Tylko jak? Nie wiem jeszcze...
To nie jest reakcja na każdego psa, tylko na niektóre. Nie wiem od czego to zależy (chociaż jak tak teraz myślę - może to zależy od płci? Ale z kilkoma psami-chłopakami też się wąchał i było ok, a na jedną suczkę wyskoczył z zębami, więc ta teoria chyba jest błędna...). Ponadto zrobił się strasznie zazdrosny... Jak ja mam smakołyka, i daję go innemu psu, to Lucky leci na tego psa z gębą, i zaczyna mu pyskować, że jak to tak możesz brać sobie bezkarnie smakołyk od mojej pańci! Przecież ten smakołyk jest MÓJ...

No i szczekanie, szczekanie, i jeszcze raz szczekanie. Co prawda cały czas się nie darł, tylko gdy psy siedziały blisko niego i ignorowały go, to on oczywiście musiał wyrazić głośno co o tym myśli. Mam ochotę wymienić go na cichszy model (w ogóle jest taki w wresji yorkowej?).


No i pokazał że jest niezmordowany, niezniszczalny, i kondycję to on ma. To małe ADHD było wszędzie, musiało wszędzie wejść, zobaczyć, powąchać, zajrzeć, polizać, pozwiedzać...
Byłam już na kilku wystawach, i za każdym razem byłam pod wielkim wrażeniem jak te psy mogą usiedzieć chwilę na miejscu podczas gdy pan/pani rozmawia z innymi ludźmi, jak inne psy potrafią usiedzieć na stoliku podczas czesania, jakie one są spokojne (znaczy się: no są radosne, machanie ogonem i takie tam, ale przy Lakim-owsiku to nie ma porównania), jak nie interesują się każdym napotkanym ludziem i psem. Mój Lucky nie usiedzi chwili w miejscu ;)

I co można powiedzieć o małym 2kg piesku, który po 11 godzinach na łapkach - od 7 do 18 - zamiast teraz kiedy już jesteśmy w domu iść spać, to przyniósł mi zabawkę, siedzi sobie przy mnie i czeka aż mu ją rzucę???

... wilk ma bardzo ostre kły ;)

Uwaga!
W dniu dzisiejszym, tj. 10.06 br. został schwytany groźny przestępca poszukiwany przez policję od dłuższego czasu - znany pod pseudonimem Lucky Luu samo zUo - groźny, nieprzewidywalny, agresywny burek nareszcie uwięziony! Okoliczna ludność może spać spokojnie, nie martwiąc się o utratę swojego życia w wyniku zagryzienia przez 2kg potwora :)

Oto dowód pojmania przestępcy:


Możecie więc odetchnąć z ulgą, już nic Wam nie grozi :)


(A tak na serio, to Lucky doczekał się dzisiaj osobistego kagańca. Niestety, jak można się było tego spodziewać, pomimo przeszukania wszystkich okolicznych sklepów zoologicznych, każdy najmniejszy dostępny kaganiec był za długi/szeroki (i zachodził Lakiemu na oczy). Kupiliśmy więc taki jaki był, i trochę go zmodyfikowaliśmy ;)  Nadal spada, przekręca się i odstaje, ale lepiej nie będzie... Na szczęście będzie on nam potrzebny tylko awaryjnie. Planujemy podróż pociągiem, dlatego musimy mieć ten kawałek siatki przy sobie, żeby się nikt nie przyczepił...)
Tak tak tak! Nareszcie nastały te czasy, gdy możemy od 15 do 21 spacerować po dworze, robiąc przy tym masę kilometrów, wracając do domu totalnie zmęczonym, ja w brudnych ubraniach, pies z toną piachu na łapach i trawą w sierści, ale oboje z błogim uśmiechem i z poczuciem, że ten dzień był naprawdę udany! (W myśl zasady każdego psiarza: "Dzień bez porządnego spaceru to dzień stracony")
Niezmiernie się cieszę, że Lucky pomimo swoich małych łapek jest w stanie przejść naprawdę bardzo długą trasę. Takiej trasy nie powstydziłby się niejeden duży aktywny pies :) W końcu 5 godzin maszerowania niemal non stop to naprawdę duże wyzwanie! A mój maluch dzielnie daje radę, z czego jestem MEGA dumna.

Do tego, coraz bardziej udaje mu się przekonać do wody - wczoraj było gorąco, dlatego gdy Lucky zobaczył zbiornik wodny powolutku do niego wszedł mocząc się do połowy łapek, napił się trochę wody, po czym radośnie z niej wyszedł :D Jeszcze nie jest to miłość, ale postępy są, a to najważniejsze! ;)

Mamy tylko jedno zdjęcie (widoczne obok, po kliknięciu dostępny większy rozmiar) , ale na pewno jeszcze nie raz tam wrócimy i zrobimy całą fotorelację, a może i jakiś filmik :)