Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:

Na wstępie zaznaczę, że recenzję tą piszę z szczerą przyjemnością. Firmę Dingo kojarzyłam na zasadzie "gdzieś coś" - nazwa dobrze mi znana, lecz zupełnie nie kojarząca się z konkretnym produktem - aż do teraz! Paradoksalnie może właśnie dlatego ciężko było mi się zabrać do zebrania tego wpisu w jedną całość i zostawiłam najlepsze na koniec :)


W ramach Top for Dog Avia miała okazję przetestować też szampon do ciemnej sierści od Overzoo.


Na tą piłkę czekałam z niecierpliwością! To nie jest zwykła piłka, to jest piłka wodna! :) Cóż to za nowość?




Również w ramach plebiscytu Top for Dog miałyśmy przyjemność przetestować bezzbożową Bozitę. Jak wypadła?

Pierwsze wrażenie

 

Przede wszystkim wielki plus dla firmy za wysłanie dużego worka, dzięki czemu Avia mogła dokładnie przetestować karmę, a ja miałam czas na zauważenie efektów. Samo opakowanie jest przepiękne, przyciąga wzrok, jest bardzo estetyczne a przede wszystkim czytelne.


To nie koniec zalet, ponieważ oprócz wyglądu opakowanie jest bardzo praktyczne! Posiada suwak, dzięki któremu możemy zamknąć karmę, by nie wywietrzała. Prosty, ale jakże miły gest! Generalnie to co na zewnątrz robi wrażenie. A co z zawartością...?


Trochę o karmie...

 

Bozita to marka pochodząca ze Szwecji. Karma którą testowałyśmy - Bozita Naturals Grain Free jest bezzbożową karmą, opartą głównie na białku pochodzenia zwierzęcego (wg. producenta 75%).

Skład: Mięso i podroby zwierzęce (kurczak 27%, świeży kurczak* 15%), suszone ziemniaki*, skrobia grochowa*, tłuszcz kostny, suszona pulpa buraczana*, minerały, lignoceluloza*, ziarna lnu*, inulina z cykorii* (FOS, 0,63%), drożdże*, mączka z dzikiej róży* (0,25%)

Oprócz mięsa Bozita skrywa w sobie zielony groszek, ziemniaki, inulinę z cykorii, dziką różę i siemię lniane.


W środku znajdziemy niewielkie, jasnobrązowe granulki o regularnym kształcie. Dosyć suche, ale przynajmniej nie brudzą rąk ;) Dzięki swojej wielkości bardzo dobrze sprawdzają przy nagradzaniu psa. Worek Bozity "męczyłyśmy" bardzo długo, karma jest naprawdę wydajna.


Jak efekty?

 

Nie zauważyłam drapania czy innych niepożądanych reakcji; kupy na początku były bardzo średnie, dopiero z czasem się unormowały. Sierść bez zmian, natomiast w smaku - rewelacja! Avii bardzo przypadła do gustu :)
Bozita Naturals Grain Free jest łatwo dostępna w internetowych sklepach zoologicznych; w sklepach stacjonarnych możecie chwilę poszukać, bo nie wszystkie mają tą karmę w ofercie. Niemniej jednak duży worek kosztuje ~170zł. Dla mniejszych psów dostępna jest w poręczniejszym opakowaniu 3,2kg w cenie 60-65zł.





Ostatnio Avia ma smaczkowy post - do wszystkiego co robimy używany karmy (ew. parówek) jako nagrody nie bawiąc się w kupowanie dodatkowych przysmaków czy gryzaków. Avia nie protestuje i chyba mnie w tym względzie rozleniwiła ;) Dlatego ucieszyłam się dostając całe pudło gryzaków dla Avicza od E-PIES.


"Nie ma idealnej smyczy ...z wyjątkiem Idealeash!" - to hasło przewodnie jedynej tego typu smyczy na rynku. Na spacerach Twój pies ciągnie i masz wrażenie, że to on wyprowadza Ciebie na dwór? A może gryzie smycz chcąc się uwolnić lub uważa, że to świetna zabawa? Smycz Idealeash ma pomóc w rozwiązaniu tych dwóch najczęstszych i najdotkliwszych spacerowych bolączek właścicieli psów. Jak jest w praktyce?

Lipiec zaczął się rozstaniem. Rozstaniem z Aviczem, najdłuższym w naszym wspólnym życiu. 
Na początku lipca musiałam odbyć obowiązkowe praktyki, do tego musiałam pojawiać się w pracy - dwa pełne etaty, co dawało ok. 16-18 godzin poza domem. Doba nie chciała się rozciągnąć i jedyne wolne godziny wykorzystywałam na sen. Wracałam, prysznic, do łóżka i znowu wszystko od początku. Był to dla mnie bardzo ciężki okres, i nie wyobrażam sobie, żebym mogła pozwolić Avii na tak długie siedzenie w domu, brak spacerów i zajęcia. Pojechała więc na wakacje do Warszawy, do mojej drugiej połówki :) 
Miałam codzienne relacje i wiedziałam że ma tam najlepiej na świecie. Przy okazji zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko. Zawsze po dłuższej przerwie kiedy Avia nie widzi Paco, warczy na niego, odgania i nie chce się z nim bawić. Broni mnie i uważa że nie przystoi się wygłupiać, w końcu jest poważnym dorosłym borderem. Po kilku dniach widać jak stopniowo pęka i się przełamuje, zaczyna odwzajemniać zaczepki Paco i zabawa rusza na całego. Po moim wyjeździe przez pierwszy dzień było bardzo podobnie - lecz już następnego dnia beze mnie bawiła się z Paco, nie broniła nawet przed nim jedzenia (!!!) i wszystkie 'sucze' zachowania zniknęły. Jak tylko wróciłam wszystkie stare nawyki wróciły. Wniosek taki, że nie rozchodzi się o jej charakter ("ona tak ma") tylko chodzi o moją osobę... Córeczka mamusi... :) ;)

Przyjeżdżając po nią zaliczyłyśmy przy okazji super spacer połączony z treningiem obi. Rodzinne spotkanie (Avia, półsiostra i półbrat, oraz Paco - kuzyn) dało nam dużo motywacji i natchnienia, by wrócić znowu do obedience. Monika - właścicielka półsiostry Avii dała nam dużo cennych wskazówek, które powoli wcielamy w życie, i o dziwo są efekty ;)

 

 

Po powrocie do Gdańska cieszyłyśmy się swoją obecnością, zaliczyłyśmy kilka fajnych spacerów, Avia rozpoczęła też sezon kąpielowy i przypominała sobie, że umie pływać ;)


A za chwilę nadeszły one... zawody! Jak zwykle nie miałyśmy czasu się przygotować i poszłyśmy na żywioł wykonując przed zawodami całe dwa treningi od kilku miesięcy. Były to pierwsze nasze zawody w nowej formule, o której pisałam TUTAJ. Wtedy myślałam, że jedyną konkurencją w której się odnajdziemy będzie ThrowNGo. Frizgility (połączenie frisbee i agility) raczej do mnie nie przemawiało i byłam sceptycznie nastawiona. Zapisując się jednak na zawody zgłosiłam się do tej konkurencji, stwierdzając że raz kozie śmierć, spróbować trzeba.

fot. Michalina Studzińska

Na pole startowe wyszłam z dużym Panem Stresem. Nie był to jednak stres na tyle paraliżujący jak przed występem freestyle z przed roku, tak więc coś tam udało nam się zrobić. Na tyle dobrze, że...


Na 51 osób znalazłyśmy się w TOP10 zajmując 5 miejsce! Nigdy nie spodziewałabym się takiego obrotu sprawy, tym bardziej w "nie mojej" konkurencji ;)  Ale Avia kocha agility, kocha hopki, frisbee również uwielbia, to zdecydowanie konkurencja stworzona dla niej, połączenie dwóch dyscyplin w których ona się odnajduje i ma z tego wielką frajdę.

fot. Michalina Studzińska

 fot. Fotografia na cztery łapy
Następnego dnia wyszłyśmy na ThrowNGo. Zajęłyśmy miejsce 26/61. Również bardzo ładnie i poprawnie, chociaż nie patrząc na wynik a sam występ - to obiektywnie rzecz biorąc było przeciętnie - ja rzucałam krzywo, Avia łapała co mogła, trochę nie łapała, i tak jakoś czas nam uciekł nie wiadomo kiedy. Mam bardzo szybkiego psa i to nas ratowało :) Uwielbiam tą moją czekoladę, ona zawsze daje z siebie wszystko i jest zadowolona z każdego występu, niezależnie od wyniku. Nawet mój stres jej nie gasi, nie zniechęca, ona pędzi po dysk i niczym się nie przejmuje.

fot. Fotografia na cztery łapy

fot. Fotografia na cztery łapy

Na zawodach miała futro jak prawdziwy show, obrosła ostatnimi czasy strasznie, a kilka dni temu postanowiła, że zacznie to z siebie zrzucać - zaczynamy więc misję wyczesywania i codziennego odkurzania ;)

fot. Tomasz Mońko


Dużo się u nas ostatnio dzieje, w najbliższych tygodniach postaram się napisać coś więcej :) Na zakończenie - TUTAJ znajduje się filmik z zawodów :)

No i stało się! Jesteśmy po pierwszej wystawie!

Moja przygoda z wystawami zaczęła się w marcu 2011 roku (tak, to już ponad 5 lat!), w Jarosławiu.

Każdy pies jest inny i wyjątkowy. Każdy pies ma swoje popisowe sztuczki, popisowe zachowania i niepowtarzalny sposób myślenia. Kreatywność czworonogów nie zna granic; czasami wpływ mają geny, czasami wychowanie, lecz niezależnie od okoliczności - nie sposób się nie uśmiechnąć widząc, co czasami wymyślają nasze burki :) Bardzo często łapię się na myśleniu "oj chochliku, Ty to jesteś! Jak Ty na to wpadłaś?!". I dziś właśnie odpowiedź na to pytanie - po czym rozpoznacie mojego psa?



 Kwiecień upłynął nam pod znakiem dwóch słów: cieczka i agility.

Jeśli chodzi o agility - pomału robimy postępy. Biegamy na 40 cm hopkach, co jest dla nas nowością (niestety wcześniej baardzo długo biegałyśmy na niższych...), uczymy się coraz bardziej skomplikowanych torów i staramy się nie utrudniać sobie nawzajem życia. W większości przypadków "tą złą" jestem ja: a tu źle pokażę, a tu źle nakieruję, zapomnę toru, albo gubię się i nie wiem gdzie biec... słowa: za późno prześladują mnie po nocach, ponieważ nie nadążam ze zmianami, a Avia stara się to mi wybaczyć... czasami jednak to ona ma swoją własną wizje na bieganie, i stwierdza że do tej ręki to ona nie podejdzie, tylko poleci z drugiej strony :) Albo ominie hopeczkę, bo tak. Jest jeszcze mało doświadczonym psem, więc namierzanie sobie samej hopek jest dla niej trudne, ale wierzę naszej Pani Trener, że da się to wypracować. Przez pewien czas miałam mały kryzys, zwątpiłam w nasze umiejętności, i w to że kiedykolwiek nam coś wyjdzie. Ale po gorszym treningu przychodzi ten lepszy i pojawia się znowu światełko w tunelu. Liczę że będziemy kiedyś w stanie przebiec na czysto cały torek!

Kilka zdjęć mojej słonecznej strzały dzięki uprzejmości hodowczyni Kasi :)




Na początku kwietnia Avia dostała też cieczki. I po raz pierwszy mam ochotę ją "w tych dniach" spakować i odesłać pocztą jak najdalej ;) Avia ma cieczkę co pół roku, natomiast do tej pory nie wykazywała zainteresowania innymi psami nawet podczas dni płodnych. Tym razem natomiast postanowiła, że to już TEN CZAS. Każdy napotkany pies = przyjazne machanie ogonem, piszczenie, ciągnięcie w jego stronę. Każdy jest idealnym kandydatem "na męża"... Nie wiem skąd ten nagły przypływ uczuć, na szczęście jej skupienie w trakcie pracy się nie zmieniło, i nadal robota jest najważniejsza :)

Na koniec zostawiam Wam coś, co poprawia mi humor za każdym razem jak to oglądam.
Najnowszy filmik Avii z Lucky'm, gdzie border doskonale pokazuje to jaki jest z niej nieokiełznany wijący się wąż ;) A yoras również w swoim stylu - "chcę się bawić, ale jesteś taka duża, że nie bardzo wiem jak się za ciebie zabrać" :D



W tym roku święta spędzamy bardzo intensywnie.

Mam trzy latka, trzy i pół... sięgam głową ponad stół!

Czas leci niesamowicie szybko... Kilka dni temu Avia miała trzecie (!) urodziny. Trzy lata minęły w oka mgnieniu, a każdy dzień spędzony z czekoladowym chochlikiem jest po prostu wyjątkowy.
Wiele razy pisałam o jej bezproblemowości i idealności; i chociaż staram się być obiektywna, to Avia jest tym psem jednym na milion. Tej więzi nie da się opisać.


Wczoraj w świecie polskiego frisbee zawrzało. Poznaliśmy nowe zasady i konkurencje startowe obowiązujące na tegorocznych zawodach dog frisbee. Zupełnie nowa formuła, inne wymagania i sposób oceniania teamów. Czytając regulamin widać wywrócenie wszystkiego do góry nogami - jestem bardzo ciekawa czy te zmiany się przyjmą i jak zmieni się podejście zawodników do frisbee. Wszystko zweryfikują najbliższe zawody...


W poprzedniej notce opisywałam Wam pozytywne działanie oraz zastosowanie oleju kokosowego. Wspominałam też o psich ciasteczkach i przysmakach, które możemy zrobić w domu.
Oto metoda na pyszne i zdrowe olejowe smaczki robione na szybko ;)


Jestem wielką fanką smarowania się olejami, przeróżnymi. W zależności od rodzaju (araganowy, lniany, kokosowy itd.), używam ich do włosów, twarzy, jako nawilżenie do ciała, na skórki do paznokci - i sprawdzają się super! W tym miejscu muszę Was uspokoić - nie, nie zmieniam tematyki bloga, ani nie pomyliliście adresów ;) Olejowanie działa też na psach! :)


Dziękuję za wszystkie nadesłane zdjęcia! Wybór tych zwycięskich był bardzo trudny!
Zwycięzcami są: Patrycja T. z Ice oraz Marta S. z Mango :)



"Na zdjęciu Ice. Największą przyjemności dla mnie jest praca z pieskiem razem tworzymy wspaniałe relacje, czerpiemy z tego dużo przyjemności, a przy okazji spędzamy wspólnie miło czas. Jestem dumna z niej kiedy po dłuższym czasie pracy  widzę jak małymi kroczkami dochodzimy do perfekcji w wykonywanych sztuczkach. Tworzymy razem  nierozłączny team i jak do tej pory cieszymy się każdym spędzonym razem dniem ;)"


Razem z Avią gratulujemy i zapraszamy do udziału w następnych konkursach!

fot. Nina Kusiak


Witajcie w Nowym Roku! 
Nowy Rok to czas, w którym nachodzą nas refleksje, robimy podsumowania, przegląd ostatnich miesięcy. Dużo przyswojonej wiedzy na seminariach? Pierwsze zawody? Nauczenie sztuczki z którą długo nie mogliśmy się uporać? Każdy z nas ma swoje osobiste, mniejsze lub większe sukcesy. 
Znając siebie i innych psiarzy nie sposób jednak spocząć na laurach - chcemy więcej i zapewne terminarz na 2016 macie już wypełniony po brzegi planami :)