Cztery Łapy

border collies / yorkshire terrier
Tu jesteśmy:

Rasowy nos



By   Karolina      02:03      Etykiety: , , , , ,  

Yorkshire terrier - pies, który miał za zadanie tępić myszy i szczury. Ze względu na swoje przeznaczenie psy te musiały pracować nosem, węsząc i tropiąc.
Border collie - pies pasterski, musiał pracować i "paść okiem", nos i węch w pracy bordera mają drugorzędne znaczenie.
Niby takie oczywiste i proste, jednak dzisiaj odkryłam bardzo dziwną rzecz. 




Lucky jest psem, który nosa używa zawsze i wszędzie. Zgodnie z swoim terrierowym przeznaczeniem - nos ważna rzecz. Potrafi wywęszyć kulkę karmy, która wpadła kiedyś komuś pod fotel, potrafi w gęstej trawie odnaleźć mikro smakołyk, zawsze też wie, kiedy mam smaki w kieszeni. Jeśli jest zamknięty w pokoju, a coś ciekawego dzieje się za drzwiami, podchodzi to nich i nosem stara się "wywąchać" co lub kto tak hałasuje. Jeśli ktoś trenuje ze swoim psem na smakołyki, Lucky radośnie biegnie za nimi - oczywiście w roli odkurzacza. Ogon rozmachany w górze, śmigiełko pracuje, nos na najwyższych obrotach. Podłoże wyczyszczone idealnie. Karma zakopana w kocyku? Żaden problem, strategia opanowana do perfekcji, kilka niuchów i cel namierzony.


Avia to zupełne przeciwieństwo. Jeśli zdarzy się tak, że rzucisz kulkę karmy, a ona tego nie zauważy - to sobie trochę poczekasz na znalezienie jej. Avia szukaj. Szukaj. SZUKAJ. LEŻY OBOK CIEBIE PRZECIEŻ. No Aviczu, depczesz już po niej trzeci raz, a nadal nie zauważyłaś. Z piłką to samo. Widać ją doskonale, ale Chochlik krąży obok, już już mam nadzieję, że znajdzie, już jest blisko. Nie.
Czasami schowam jej smakołyk w jej kocyk. Odnalezienie go jest zabawą na dłuższy czas, bo przecież niby pachnie, ale nie widać. Dziwna sprawa.

namierzanie obiektu wzrokiem
nos niby w ziemi, ale oczy mało nie wyskoczą, tak pracują ;)






 

 

Z Lucky'm tropienia mieliśmy okazję spróbować na obozie z Asią Hewelt w Annówce. Nie mogłam się doczekać tych ćwiczeń, w końcu mój Lakuś, z doktoratem z dziedziny węszenia na pewno będzie sobie radził świetnie. Otóż nie radził sobie. Coś węszył, ale w sumie zerkał co chwilę na mnie z pytaniem "co robimy? może jakieś sztuczki? no bo ja nie wiem, mam iść po tych krzakach, poróbmy coś innego". Być może faktycznie warunki były dla niego ciężkie, mnóstwo patyków, liści i dołków, dla małego psa niektóre bariery są trudne do pokonania. Na podwórku, w warunkach domowych radził sobie lepiej, ale też nie było to zasuwanie po sznurku zapachu, tylko bardziej krążenie.
Nie zależało mi na tym tak bardzo, dlatego nie kontynuowałam z nim tropienia. Robiłam z nim dużo łamigłówek węchowych, jednak nie na podstawie śladu, tylko typu: znajdź w którym pudełku ukryta jest karma itp :)

Z Avią nie miałam motywacji by cokolwiek w temacie śladów zaczynać. Widząc jej brak używania nosa, słaby zapał do szukania (często jeśli jej się nie udawało znaleźć piłki, po jakimś czasie odpuszczała) uznałam że nie ma sensu z nią tego robić, bo nie będzie wiedziała o co chodzi. Ma szukać czegoś, czego jej nie rzuciłam? Dzisiaj jednak wybrałyśmy się na dogtrekking. Byłyśmy sporo przed czasem, a ponieważ tereny aż się prosiły do wydeptania prostego śladu (do tego dobra pora - wczesny ranek, teren jeszcze nie 'zadeptany' i nie przesiąknięty innymi tropami) postanowiłam że spróbuję. Położyłam Avię pośród krzaków tak, by nie widziała co robię, wydeptałam prostą dróżkę, i na końcu położyłam moją rękawiczkę. Wróciłam po Avię, zapięłam ją na smycz po czym wydałam komendę szukaj. Poszła jak strzała. Idealnie po śladzie, czasami się zagubiła, ale to normalne, bezbłędnie dotarła do celu. Powtórzyłam jeszcze dwa razy - perfekcyjnie. Jest to największe zaskoczenie jeśli o Avię chodzi, nigdy bym się nie spodziewała tego po niej ;) Mój dzielny mały Chochlik.

Bardzo ciekawe jest dla mnie to porównanie, Lucky używa nosa na co dzień, ale w tropieniu nie szło mu zbyt dobrze. Avia natomiast na co dzień kieruje się wzrokiem, lecz odnalezienie mojej rzeczy było dla niej banalnie proste. Na pewno będę jej wydeptywać dłuższe i bardziej skomplikowane trasy, jednak na razie chcę w niej wzmocnić bardzo to szukanie, by mogła za każdym razem wygrywać (czyli odnaleźć to co zagubione).

Wyżej wspomniałam też o dogtrekkingu. Bardzo spontanicznie wybrałyśmy się na walentynkowe zawody, nigdy nie miałam okazji uczestniczyć w takiej imprezie ze względu na moją orientację w terenie, która jest poniżej przeciętnej :P Miałyśmy jednak z sobą całą ekipę znajomych, więc udało nam się dotrzeć bezpiecznie na metę. Nie udało nam się co prawda zebrać wszystkich punktów kontrolnych, niewiele brakowało, ale zapadający zmrok i zmęczenie psio-ludzkiej ekipy zmusiło nas do szybszego powrotu. Jednak chyba się wkręciłyśmy w to bieganie po lesie (co niestety wcale nie jest dobrą wiadomością - pas, smycz z amortyzatorem, dobre buty - czuję wydatki... ;) ). Na pewno spróbujemy jeszcze nie raz :)

About Karolina

Karolina i Avia

1 komentarz :

  1. http://podazac--za--psia--lapa.blogspot.com ZaPRAszam ! skomentuj i zaobserwuj .Pozdrawiamy super piesek ! :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze do postów starszych niż tydzień są moderowane.