W czasie kiedy fotografowałam inne psy, Lakusiowy był poddany próbie - po raz pierwszy został wpakowany w transporter pożyczony chwilowo od znajomej yorkowej hodowczyni (u której też się gościliśmy w namiocie - za co serdecznie dziękujemy! :) ). Lucky swojego kontenerka nie ma, więc nie był nigdy przyzwyczajany do siedzenia w takim ciasnym "pudełku". O dziwo, test zdał na 5-tkę. Grzecznie leżał i obserwował otoczenie, nie próbował się wydostać i chyba nawet nie panikował za bardzo gdy zniknęłam mu z oczu. Później gdy wróciłam z ringu na chwilę do namiotu to zaczął szczekać żebym go wypuściła, ale jako że go zignorowałam, dał sobie spokój. Ogólnie, to myślę że on był w szoku - lekko go zamurowało i nie wiedział jak ma się zachować - więc siedział cicho ;)
Lucky i jego kolega Mailo:
Wiem o co chodzi, yorki to jakaś masakra, żeby im zdj. zrobić :]Ale są przesłodkie :D
OdpowiedzUsuń